Tysiące mieszkańców już to robi – pruszkowski rower miejski zmienia codzienne życie

W Pruszkowie rower miejski to nie gadżet, ale sposób na wygodne i szybkie przemieszczanie się po mieście. Od porannego dojazdu do pracy, przez zakupy, po wieczorną przejażdżkę – PRM zyskuje na popularności, bo łączy prostotę z korzyściami. Jeśli jeszcze nie wskoczyłeś na dwa kółka, sprawdź, dlaczego warto.

Jak działa system rowerów miejskich i kto może z niego skorzystać

Wyobraźcie sobie, że wychodzicie z domu, patrzycie na zegarek, autobus właśnie Wam uciekł… ale nie ma stresu, bo na rogu ulicy czeka rower PRM – gotowy do drogi, cichy, szybki i Wasz na wyciągnięcie telefonu. System Pruszkowski Rower Miejski działa jak zegarek: bierzesz rower przez aplikację Nextbike albo dzwonisz na infolinię (22 123 06 48), otwierasz blokadę O-lock, pedałujesz i cieszysz się miastem.

Żeby ruszyć – trzeba się zarejestrować. Wchodzicie na stronę pruszkowskirower.pl lub instalujecie apkę, podajecie dane, wpłacacie symboliczne 10 zł opłaty inicjalnej i klikacie w link aktywacyjny z maila. System wymaga też utrzymania na koncie przynajmniej 10 zł – to minimalny warunek każdorazowego wypożyczenia. A potem? W drogę!

Kto może jeździć? Każdy, kto ma ukończone 13 lat. Osoby niepełnoletnie potrzebują pisemnej zgody opiekuna – z podpisem, datą i numerem telefonu. Wzór znajdziecie na stronie PRM, a zgodę można wysłać mailem albo zanieść do biura Nextbike w Warszawie.

Każdy użytkownik może wypożyczyć do 4 rowerów na raz, czyli macie szansę zorganizować spontaniczny grupowy rajd po Pruszkowie. Rowery są zgrabne, dostosowane do wzrostu od 150 do 200 cm, a do tego mają koszyczek – w sam raz na zakupy czy plecak.

Wypożyczacie rower na stacji PRM albo kompatybilnej, czyli również w innych miastach, które współpracują z Nextbike. Zwracacie go zawsze tam, gdzie są oficjalne stojaki. Możecie też zrobić sobie postój (funkcja dostępna w apce), ale pamiętajcie – to nie jest koniec wypożyczenia, tylko przerwa w trasie. GPS w rowerze śledzi wszystko, więc... bądźcie sprytni, ale nie kombinujcie

Ile zapłacisz za przejażdżkę i jakie kary mogą cię zaskoczyć

Dobra, rozsiądźcie się na siodełku, bo czas pogadać o pieniądzach. Pierwsze 20 minut jazdy? Totalnie za darmo. Serio. Jeśli planujecie szybki przeskok z jednego końca miasta na drugi – to może Was kosztować dokładnie zero złotych. Ale jeśli się zasiedzicie na siodełku, to:

  • od 21 do 60 minuty – zapłacicie 1 zł
  • druga godzina jazdy – 3 zł
  • trzecia godzina5 zł
  • każda kolejna zaczęta godzina – 7 zł

Opłaty naliczają się automatycznie, więc nie trzeba nic potwierdzać ani klikać w aplikacji. Ale uwaga! Jeśli zapomnicie się na dobre i przekroczycie 12 godzin wypożyczenia, to PRM z automatu doliczy Wam 200 zł kary. A jeśli rower zniknie, zostanie zniszczony lub skradziony – szykujcie się na poważniejsze koszty, bo wartość roweru to aż 3 900 zł.

W regulaminie jest też kilka „pułapek”, które mogą Was kosztować:

  • Nieautoryzowany przejazd – 100 zł (czyli np. wypożyczenie nie zarejestrowane na Wasze konto)
  • Porzucenie roweru w strefie dozwolonej, ale poza stacją – 50 zł
  • Porzucenie poza strefą użytkowania – 15 zł
  • Przewożenie roweru autem albo innym prywatnym środkiem – 50 zł
  • Jazda z pasażerem albo przewożenie kogoś na bagażniku – 200 zł (tu nie ma żartów)

To nie są żadne ukryte opłaty – wszystko macie jasno wypisane w cenniku i regulaminie. Warto go przeczytać przed pierwszą jazdą, żeby nie skończyć ze zdziwioną miną i pustym portfelem. Na szczęście przy rozsądnym użytkowaniu jazda jest śmiesznie tania!

Kiedy rower nie wróci na stację i co się wtedy dzieje

No dobra, wyobraźcie sobie scenariusz: jedziecie rowerem, dojeżdżacie do znajomych, impreza się rozkręca... i zapominacie o rowerze. Albo zostawiacie go gdzieś w bocznej uliczce, myśląc: "a, później wrócę". I tu zaczynają się schody.

PRM nie lubi zgub. Jeśli rower nie wróci na stację (czyli nie zostanie fizycznie przypięty do stojaka i zamknięty blokadą O-lock), to system uznaje, że wypożyczenie nadal trwa. W tym czasie licznik bije, a zegar nalicza opłaty za kolejne godziny. Jeśli przekroczycie limit 12 godzin, wchodzi kara 200 zł.

Zostawienie roweru poza oficjalną stacją, ale nadal w strefie użytkowania? To kosztuje Was 50 zł. A jeśli zostawicie go gdzieś w lesie, nad rzeką albo zupełnie poza zasięgiem – to już 15 zł ekstra. Wszystkie te opłaty się sumują, więc możecie naprawdę nieprzyjemnie się zdziwić, kiedy dostaniecie powiadomienie z konta.

Najgorzej, jeśli rower zniknie. Zniszczenie, kradzież, brak zwrotu = 3 900 zł. Tak, tyle kosztuje Was pełna wartość sprzętu. A jeśli rower się odnajdzie w ciągu 30 dni, to kwota może być obniżona – ale tylko jeśli zgłosicie sprawę do BOK PRM i przedstawiacie wszystkie szczegóły.

Dlatego złota zasada brzmi: kończysz jazdę – zamykasz blokadę na stacji. Inaczej licznik bije, konto się opróżnia, a rower może po prostu zniknąć. A wtedy zamiast taniej przejażdżki macie poważny kłopot.